wtorek, 26 stycznia 2016

Uszyj sobie: ochraniacz na łóżeczko

Z zakupem pościeli dla niemowlaka warto się wstrzymać przez kilka pierwszych miesięcy. Pediatrzy odradzają poduszki i kołdry dla najmłodszych szkrabów ze względu na ryzyko przegrzania (mały człowiek sam się nie odkryje) i śmierci łóżeczkowej. Na początek z powodzeniem wystarczy prześcieradło (może być z podkładem, jeśli chcemy ochronić materac) i rożek bądź otulacz.
Mamy otulacz, mamy rożek, ale trochę to łóżeczko wydawało mi się puste i mało przytulne bez pościeli... Pomyślałam, że taki ochraniacz na szczebelki wydzieli fajną, przytulną przestrzeń do spania dla malucha i będzie dobrym rozwiązaniem. Zamówiłam na Allegro wybrane materiały: bawełnę, minky i wypełnienie (jak kurier przynosi paczkę z zamówieniem, to czuję się, jak na Boże Narodzenie! ;-) ).



Wybrałam miętowy kolor minky, szarą bawełnę w białe "okrągłe" gwiazdki i najgrubsze wypełnienie, jakie udało mi się znaleźć (4 cm grubości).
Wymyśliłam sobie, że mój ochraniacz będzie obejmował 3 całe boki łóżeczka. Czwarty bok zostawiłam pusty, żeby z mojego łóżka widzieć dziecko. Nasze łóżeczko ma 120 cm długości i 60 cm szerokości, więc potrzebowałam ochraniacz o długości 3 metrów (!) i szerokości około 35 cm. Materiały były krojone z belek o szerokości około 160 cm, więc musiałam połączyć ze sobą pasy poszczególnych materiałów, żeby uzyskać interesujący mnie wymiar.

Tutaj widać połączone dwa pasy minky. Ociepliny nie łączyłam na maszynie, jedynie złapałam szpilkami.
Jak już poszczególne materiały mają odpowiedni wymiar (zawsze kilka cm większy, niż docelowy), układamy w odpowiedniej kolejności. Ja do tego użyłam podłogi, nie mam tak dużego blatu.

Należy pamiętać, że bawełnę i minky układamy prawymi stronami do siebie. Ocieplina ma celowo największy wymiar, a bawełna najmniejszy.

Teraz należy wszystkie warstwy ciasno spiąć szpilkami. Mała podpowiedź: przy tak dużym wymiarze warto szpilki przyczepić najpierw w rogach, potem na środku boków a potem stopniowo zagęszczać, ale nie lecieć po obwodzie, tylko na zmianę stronami. Dzięki temu materiał nam się nie będzie przesuwał podczas przyczepiania.


Czas na troczki. Jeżeli chcemy mieć tasiemki przytrzymujące ochraniacz na rogach łóżeczka i na środku dłuższych boków, na górze i dole ochraniacza, to powinniśmy mieć tasiemkę o dlugości minimum 6m. Ja dysponowałam taką o połowę krótszą, dlatego moje troczki na dole będą z tasiemki, a od góry zrobione z materiału. Żeby samodzielnie uszyć troczki potrzebujemy 24 prostokąty bawełny o długości około 15 cm i szerokości około 5 cm.


Każdy prostokąt składamy wzdłuż dłuższego boku (prawą stroną do środka) i przeszywamy najprostszym ściegiem. Można zakończyć ze skosa, nie na prosto, będzie ciekawiej. Potem trzeba odciąć róg. Po przeszyciu, przewracamy na prawą stronę. Oczywiście, gdybym miała 6 m ładnej tasiemki nie bawiłabym się w szycie troczków ;-) Nie polecam tego rozwiązania, jak macie mało czasu, bo to bardzo żmudna robota.


Warto zaprasować troczki, będą się ładniej układać podczas zawiązywania na łóżeczku.


Teraz umieszczamy troczki na naszym przyszpilonym ochraniaczu. Od każdego rogu jakieś 2 cm, na środku każdego boku, oczywiście między minky a bawełną. Przyczepiamy troczki szpilkami.


Jak już wszystko ze sobą jest przyszpilone, przenosimy nasz ochraniacz bardzo ostrożnie w okolice maszyny i szyjemy! :) Łatwiej jest szyć stroną bawełnianą od góry. Uwaga: przy tak grubym wypełnieniu szycie nie jest łatwe i zadbajcie o dobrą cyrkulację powietrza, bo można się upocić :-p


Tutaj widać, jaką poduchę miałam pod łokciem podczas szycia ;)

Łucznik dzielnie walczy
Oczywiście zostawiamy miejsce, na przewrócenie ochraniacza na prawą stronę! U mnie to był cały węższy bok. Po przeszyciu, odcinamy nadmiar materiałów przy szwie.



Po przewróceniu na prawą stronę, mój ochraniacz prezentował się tak :)


Uff. najgorsze za nami. Teraz zaszywamy otwór przez który przekładaliśmy ochraniacz i pikujemy, żeby całość ładniej się prezentowała. Ja pikuję za pomocą kwadratowego szablonu, który przykładam podczas szycia do rogów materiału.


Po przepikowaniu mój ochraniacz prezentuje się tak:



Sporo czasu i pracy przy samodzielnym szyciu takiego ochraniacza, ale satysfakcja ogromna :) mam nadzieję, że dziecię zaakceptuje ;-) Polecam własnoręczne szycie. 
Pozdrawiam :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz