wtorek, 31 stycznia 2017

Dziecięca przestrzeń w domu dorosłych



Ale dawno mnie tutaj nie było! Dziecię mi urosło, że hoho! Na swoje usprawiedliwienie powiem, że w końcu wróciłam do biegania! Biegam codziennie. Głównie po mieszkaniu. Za Basią 😂💪. Nie to, żebym nic innego nie miała do roboty, ale Basia jest w fazie zrzucania sobie wszystkiego na głowę, wyszukiwania paprochów i wkładania ich do buzi. Jak przez chwilę jej nie słyszę, to biegnę i zastanawiam się, co znów wykombinowała. Ostatnio najczęściej zjada chusteczki higieniczne. Albo słuchawki. Nawet dałam jej takie zepsute, ale ona woli te działające jednak. Także tak.
Ale nie o bieganiu ani nie o jedzeniu miało być, a o przestrzeni. Każdy potrzebuje jej trochę, dziecko też. 
Przed urodzeniem Baśki, urządziliśmy jej kącik niemowlęcy u nas w sypialni (KLIKKLIK). W sumie to tylko fajna ściana, łóżeczko i komoda. Żadna filozofia. Kącik do tej pory pozostał niezmieniony i muszę przyznać - nadal jest w pełni funkcjonalny. Chociaż... żeby poprawić jego funkcjonalność, zdjęłam folię z przewijaka, a potem za jakiś czas obniżyłam łóżeczko. Oczywiście, 11 miesięczna Basia nie spędza w łóżeczku nawet pięciu minut jeżeli nie śpi. Po przebudzeniu łapie się szczebelków, wstaje, woła mamama, a jak któreś z nas pojawi się w zasięgu wzroku, podskakuje gotowa do drogi (btw. chyba niedługo wyjmę szczebelki). Inna sprawa, że nasze życie rodzinne nie toczy się w sypialni (😞), tylko głównie w salonie. Dlatego nawet, jeśli miałaby swój pokój, nie sądzę, żeby tam grzecznie siedziała i się bawiła. Nie, nie Basia. 
Trzeba było zorganizować jej drugi kącik. W salonie. 😳 Ci, co są ze mną od początku wiedzą, że jeszcze jako nie-mama założyłam sobie, że po urodzeniu dziecka nie zagracę naszej przestrzeni (i życia) pstrokatymi, plastikowymi, grającymi zabawkami. Większość rodziców pukała się w głowę twierdząc, że to niemożliwe, bo dzieci potrzebują (?) takich zabawek i nie da się tego uniknąć. Otóż jestem bliska stwierdzenia, że nam się udało. Choć pewnie jeszcze nie powinnam stawiać w tym temacie kropki, wszak zabawa dopiero się zaczyna 😈. 

Przestrzeń w mieszkaniu musi być przede wszystkim bezpieczna dla dziecka. Czyli co, odgrodzić dziecko od wszystkich straszliwych niebezpieczeństw czyhających na nie w naszym domu?  Zorganizować kojec i tam wsadzać dziecko? A Ty być chciała siedzieć za kratkami? No właśnie. Nie jestem zwolenniczką kojców pod żadną postacią, czy to w formie miękkich, siatkowych niby-łóżeczek, czy płotków, czy innych sposobów wydzielenia przestrzeni. Może to moje zboczenie zawodowe, ale kojarzy mi się to po pierwsze z izolacją dziecka, a po drugie z hierarchicznością, na zasadzie: rodzice są dorośli i mogą chodzić po całym domku, a Basia/Kasia/Jaś jest TYLKO dzieckiem i musi bawić się w swoim odgrodzonym kąciku. Uważam, że do prawidłowego i harmonijnego rozwoju, dziecko potrzebuje eksploracji, zaspokajania naturalnej ciekawości, czasem upadków i potknięć. A co robię z dzieckiem, jak jestem sama w domu i muszę iść np do łazienki? Albo sadzam je w łóżeczku na minutę, albo zabieram ze sobą, daję grzebienie, zabawki kąpielowe i bawi się nimi "na sucho". Mam wtedy czas, żeby np ogarnąć włosy, a w porywach nawet zrobić make-up, a co! 😎 

Taka zajęta

Cała przestrzeń w naszym mieszkaniu jest tak zorganizowana, żeby Basia mogła się samodzielnie po nim poruszać. I tak większość czasu chce spędzać ze mną, więc prawie wszystko robimy razem :)  



Wróćmy jednak do kącika w salonie. Na początek zabezpieczyliśmy przestrzeń: gniazdka elektryczne, narożniki (w sumie nie wiem po co, bo Basia nigdy się nimi nie interesowała) i krawędzie. Po drugie, z salonu wyjechała wielka komoda, a na jej miejscu na podłodze położyliśmy piankową matę, która wizualnie tworzy nasz dziecięcy kącik. Na jednej ze ścian farbą tablicową namalowałam domek. A na prostopadłej ścianie tata zamontował własnoręcznie wykonaną tablicę manipulacyjną. Do tego kupiliśmy skrzynię na zabawki i powiesiliśmy zdjęcia Basi. W zasadzie nic wielkiego, ale kącik jest wizualnie spójny z resztą salonu i nie razi w oczy. Koło tablicy zawiśnie jeszcze lustro i kilka niskich półeczek na książki, żeby Basia miała do nich swobodny dostęp. 
No dobra, dość pitolenia, zapraszam Was do nas na salony 😂 😂 😂


Pranie się suszy, można malować 😂




 

No heej! Łobuziara nadciąga



Podobał Ci się post? Był do bani? Daj mi znać :)