wtorek, 8 grudnia 2015

Maszyna za... pozytywny test ciążowy!

Wspomniałam w pierwszym poście, że na blogu będzie troszkę o szyciu. Ale najpierw wypadałoby pokazać, na czym wspomniane szycie się odbywa i skąd pomysł szycia pojawił się w mojej głowie :)
Historia sięga mego domu rodzinnego,  gdzie maszyna zawsze była. Najpierw staaara Victoria na pięknych żeliwnych nogach, kiedyś Wam ją pokażę i co z niej pozostało. Po tych nogach jeździły moje autka jak po górach, a lalki układałam do snu w drewnianej pokrywie, jak w kołysce :) Potem w domu pojawiło się jakieś niemieckie elektryczne cudo zakupione na pchlim targu - ciszej szyło, dużo ściegów miało, ale nie było już takie ciekawe ;-) Na maszynie szył mój Tata (w zasadzie, to nadal szyje), było to zupełnie naturalne i nie chciałam mu wchodzić w paradę.
O swojej własnej maszynie pierwszy raz pomyślałam na studiach, kiedy w sklepach w Wielkim Mieście nigdy nie mogłam dostać akurat tego, co sobie wymyśliłam. Pomysł zakupu maszyny bardzo szybko jednak umarł (kto w akademiku szyje?! Są ciekawsze zajęcia).
No i tak dotrwałam do roku 2014, kiedy na poważnie zaczęłam marzyć o własnym sprzęcie, nie mając zielonego pojęcia o szyciu. Moje marzenia zbiegły się z przeprowadzką do naszego mieszkanka i chęcią urządzenia go. Wtedy myślałam, że tyle pięknych rzeczy mogłabym uszyć - poduszki, zasłony, obrusy, serwetki, pościel... No raj! Zaczęłam więc wiercić dziurę w brzuchu mojemu P., że fajnie by było mieć maszynę. Zasiałam w jego głowie pomysł, brakowało tylko okazji, która nadejszla w czerwcu ;-)
W czerwcu obchodzimy naszą rocznicę pierwszej randki, w tym roku minęło 7 lat. Za każdym razem z tej okazji robimy sobie jakąś niespodziankę. A zatem, jak już nadszedł rocznicowy dzień, wręczyłam mojemu P. plastikowy przedmiot podobny do flamastra, nie mogąc wykrztusić ani słowa - to co wydarzyło się później pozostanie naszą tajemnicą, ale była to bardzo emocjonująca chwila. Kiedy minęła, mój P. powiedział: "ja też coś dla ciebie mam, jest w salonie" i tak oto, dostałam długo wyczekiwaną maszynę do szycia :-D Niezła zamiana: maszyna za pozytywny test ciążowy :-p

Mój sprzęt :-p
Nie jest to może cud techniki, ale jest solidna (potrafi przeszyć 8 grubych warstw materiału) i niezbyt skomplikowana w obsłudze, czyli na początek przygody z szyciem - idealna! :)
No i pretekst do szycia też idealny - szyję całą wyprawkę :-))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz