Jednak kompletując wyprawkę kosmetyczną dla Bacholka, zagłębiłam się w temat. Okazało się, że wielu (bardzo wielu) producentów popularnych kosmetyków dla dzieci, robi nas w balona. Ładują w kremy do pupy, albo płyny do kąpieli więcej konserwantów i parabenów, niż składników aktywnych. I potem smarujesz tę dupinę malucha i dziwisz się, dlaczego nie wygląda, jak ta z reklamy - pięknie, gładko i pachnąco. Po tym szokującym odkryciu, zwróciłam uwagę na półkę "eko". Jak się domyślasz, tutaj też szału nie ma, a cenę podbija przedrostek "eko" albo jeszcze lepiej "eco". Eko, to obecnie bardzo modne słowo (podobnie, jak in-vitro, aborcja i trybunał konstytucyjny). Wszystko jest eko - kosmetyki, jajka, mięso, kasza... Swoją drogą, ciekawe, czy jest eko-wino, albo eko-kebab? Hmm, węszę niezły biznes! Ale do rzeczy.
Wyprawka kosmetyczna mojej dziewczynki jeszcze przed urodzeniem, kształtowała się następująco:
Coby pupcia gładka była:
- Linomag (zwyczajny, zielony) - pod pieluszkę
- Bepanthem - dostałyśmy w prezencie. Pod pieluszkę
- Sudocrem - w razie katastrofy
- Woda + waciki - do przemywania
- Płyn Hipp - do kąpieli
- Oliwka Hipp - po kąpieli
- Wind und Wetter Creme (Jaa, naturlisch!) Babydream - na spacer
Udałam się do znachorki (czyt. mojej mamy) po... zioło ^^. Hehe nie żeby się trochę rozluźnić, choć w medyczne właściwości konopii wierzę, tym razem chodziło o tzw. domowe sposoby pielęgnacji. Na pierwszy rzut poszła kąpiel w siemieniu lnianym. Dziwne to to w konsystencji i tak oblepia dziecko. Strasznie trochę :-p ale pupa, jakby przygasła, choć szału nie było. Na drugi dzień znów ogień.
Kolejny specyfik był strzałem w 10. Prawdziwie ECOprodukt, uzyskiwany w sposób EKOlogiczny, bez sztucznych barwników, aromatów i wzmacniaczy zapachu. Proszę Państwa, chodzi o (tutaj rozlega się werbel i fanfary) mąkę ziemniaczaną! Serio serio. Zastosowaliśmy ją w trójnasób (ależ trudne słowo!) - do kąpieli w formie rozcieńczonego krochmalu (przepis na krochmal poniżej), do przemywania pupy w formie krochmalu (nie zawsze rozcieńczonego) i w formie zasypki. Uwaga! Przed zastosowaniem ostatniej formy, należy dokładnie osuszyć wszystkie fałdki, bo inaczej w zagłębieniach zrobią nam się kluski na zupę. Już po pierwszym zastosowaniu była kolosalna poprawa. Sudocremy i inne specyfiki mogą się schować.
Od tego czasu minęło 6 tygodni, a my nadal używamy mąki ziemniaczanej po każdej zmianie pieluszki, sporadycznie Linomagu. Od czasu do czasu kąpiemy Bacholka w krochmalu (jak firanki przed Wielkanocą), pupę przemywamy wodą i czasami krochmalem. Są dni, kiedy biegamy po mieszkaniu bez majtek i wietrzymy co nieco (ok, nie biegamy, tylko Baś jest noszona) Podrażnienie już się nie pojawiło, a my możemy czuć się w stu procentach ECO. Albo w 90%, bo nie używamy pieluch wielorazowych.
No dobra, a teraz przepis na krochmal do kąpieli:
- Garnek z wodą
- Dwie czubate łyżki mąki ziemniaczanej
- Kubek chłodnej wody
polecam Linomag A+E :) jest już gotowy w pudełeczku/słoiczku i nie trzeba przekładać :) również Linomag z tlenkiem cynku w pudełeczku/słoiczku jest OK (delikatniejszy od sudocremu, który przez położne i lekarzy zbytnio nie jest polecany (chociaż nieraz jest niezawodny), wiec raczej w wyjątkowych sytuacjach zapobiegliwie). Krochmal i kąpiel w nim jest rewelacyjny, to prawda... nam pomógł na bródkę i szyjkę przy intensywnym ślinieniu się ;), a propo ślinienia się (u Was na przyszłość ;) ) nie polecam śliniaków... u nas właśnie przez śliniaki szyjka i dekolt były zbyt osłonięte, skóra nie oddychała i wszystko się odparzało...
OdpowiedzUsuńDzięki za rady, każda mama ma swoje sprawdzone sposoby :) co do śliniaków, to pewnie nie przewiduję. Na ślinienie najlepsza tetra i mama ;-)
Usuńdokładnie ;) ja wyszłam z założenia że wolę przebierać tysiąc razy (w końcu tyle pięknych ubranek nakupowałam ;) ) niż "dusić" w śliniaku jak to mi doradzały mądre babcie i ciocie niby doświadczone bardziej ode mnie. Teraz śliniak jest tylko do karmienia przy rozszerzaniu diety ;)
Usuń